"Stałem się marionetką w rozgrywce politycznej". TVP Info dotarło do szokującej korespondencji Łukasza G. z Giertychem
Afera z maseczkami rozpoczęła się kiedy okazało się, że środki ochronne zakupione przez resort zdrowia, nie spełniają norm bezpieczeństwa. W zakupie opiewającym na 5 milionów zł pośredniczył znajomy rodziny ministra Łukasza Szumowskiego – instruktor jazdy na nartach Łukasz G. – a finalizował go wiceminister Janusz Cieszyński. Tę sytuację wykorzystały media sprzyjające opozycji oraz opozycyjni politycy, aby zaatakować ministra zdrowia.
Zaskakujące doniesienia "SE"
Dzisiejszy "Super Express" informuje, że Łukasz G. szukał pomocy u mecenasa Romana Giertycha. Gdy resort zdrowia zażądał od instruktora narciarstwa zwrotu 5 mln zł, ten zawarł z kancelarią słynnego mecenasa umowę (za którą wystawiono fakturę na 20 tys. zł plus VAT) o świadczenie usług adwokackich. Jednak już następnego dnia po zawarciu umowy doszło do nagłego zwrotu wydarzeń, gdyż Łukasz G. wypowiedział Giertychowi pełnomocnictwo.
„Proszę o zachowanie tajemnicy przez pana mecenasa oraz wszystkie osoby obecne na spotkaniu w tym pana Wojciecha Cz. I nie przekazywania do publicznych wiadomości treści rozmów i materiałów zdjęciowych i nagrań” – miał napisać Łukasz G. w wypowiedzeniu pełnomocnictwa.
Korespondencja Łukasza G. z mec. Giertychem
Więcej światła na okoliczności wypowiedzenia Giertychowi pełnomocnictwa rzuca korespondencja Łukasza G. z mecenasem, do której dotarł serwis TVP Info. Biznesmen miał na początku maja napisać do mecenasa, zarzucając Giertychowi, że ten wprowadził go w błąd i naraził na problemy.
„Szanowny panie mecenasie, kontaktował się ze mną dziennikarz, z którym się spotkałem u pana w kancelarii. Wskazuje, że chce publikować informacje przekazane w trakcie spotkania u pana w kancelarii, które miały być objęte tajemnicą adwokacką” – tłumaczy Łukasz G. w liście datowanym na 11 maja 2020 roku.
Dalej biznesmen przypomina, że chociaż nie zna się na „kruczkach prawnych”, to został przez Giertycha zapewniany, że „nic co powie w tej kancelarii nie wyjdzie poza jej mury”. Stało się jednak coś odwrotnego. Łukasz G. podkreśla też, że dziennikarz zaproszony na spotkanie w kancelarii Giertycha (zaproszony przez prawnika), tak jak adwokat powinien być zobowiązany do zachowania poufności.
"Wprowadził mnie pan w błąd"
12 maja w "Gazecie Wyborczej" pojawia się artykuł Wojciecha Czuchnowskiego pt. „5 mln zł za bezużyteczne maseczki dla znajomego ministra Szumowskiego z nart”. Mail do którego dotarło TVP Info (od Łukasza G. do Giertycha) wysłano dzień przed publikacją tekstu.
"Namówił mnie Pan do tego, żeby udzielić informacji prasie, że jestem bezpieczny” – pisze w nim Łukasz G., przypominając, że mecenas obiecał mu, że nic nie zostanie opublikowane bez jego zgody.
„Wprowadził mnie pan w błąd, a teraz będę cierpiał z tego powodu” – tłumaczy dalej Łukasz G., apelując do Giertycha o interwencję i ostrzega: „W przeciwnym wypadku będę zmuszony poinformować prasę, że udzielając mi porady namówił mnie pan do działania na moją szkodę, na przekazanie informacji prasie”.
„Teraz okazuje się, że jako pana klient stałem się marionetką w jakiejś rozgrywce politycznej” – podsumowuje Łukasz G.
"Potrafię zadbać o swoje dobre imię”
TVP Info publikuje też treść odpowiedzi Giertycha, który twierdzi, że we wspomnianej sprawie jest poszkodowany.
„Jakiekolwiek groźby, że pan zamierza naruszyć moje dobra osobiste poprzez przedstawienie nieprawdy są nie na miejscu i proszę ich unikać. Potrafię zadbać o swoje dobre imię” – podkreśla Giertych w ujawnionej przez TVP Info korespondencji.
Mecenas tłumaczy w wiadomości, że radził swoje klientowi, aby ten złożył zawiadomienie. „Ponieważ wątpił pan w skuteczność tegoż przy obecnym rządzie, uznaliśmy, że publikacja informacji o tej sprawie zabezpieczy pana przed rewanżem rządowym”.
„Tylko dlatego miało dojść do spotkania z dziennikarzem. Nie z mojej winy informacje, które mu pan przekazał okazały się stać w całkowitej sprzeczności z wersją, którą przedstawił pan mi. I na dodatek zmienił pan strategię wycofując się z zawiadomienia i wypowiadając pełnomocnictwo. Jestem tylko i wyłącznie poszkodowany w tej sprawie i tak się czuję” – podkreśla w dalszej części pisma Giertych.